Postawiliśmy na rodzinę. Poznajmy rodzinę Karoliny i Dariusza Kubaczyków z Wolsztyna


W kamienicy, w centrum Wolsz­tyna, na drugim piętrze (znacz­nie wyższym niż w blokach) mieszka ośmioosobowa rodzina. Siedem lat temu przybyli z Głogowa do rodzinne­go miasta dziadków i rodziców pana Dariusza.

Już po wejściu do mieszkania poczu­łam się jak oczekiwany gość. Otoczyły mnie dzieci państwa Karoliny i Dariu­sza Kubaczyków - Rafał, Michał, Ga­bryś, Wojtuś, Judyta. Najmłodszego trzymiesięcznego Filipa, który urodził się w Dniu Matki trzymała na rękach pani Karolina.

Zasiadamy przy dużym stole w poko­ju. Rozmawiamy o różnych sprawach, a przede wszystkim o sytuacji dużej rodziny.

Pan Dariusz pracuje zawodowo, żona zajmuje się domem.

Ma pani wiele zajęć - zwracam się do mamy sześciorga dzieci (w wieku od trzech miesięcy do 10 lat).

- Jest dużo pracy - odpowiada z uśmie­chem pani Karolina, i zarazem dodaje - ale też i dużo radości.

- Chcieliśmy mieć liczną rodzinę - mówi pan Dariusz Kubaczyk. Przez trzy lata czekaliśmy na pierwsze dziecko. Były obawy, że nie będziemy mieć dzieci. Po urodzeniu syna Rafała w 2007 roku zapisaliśmy się do Związku Dużych Rodzin zakładając, że będziemy mieli liczną rodzinę, nie wiedząc, że kiedyś powstanie program 500+.

Wspomniał pan o programie 500+. Zanim go wprowadzono, mieliście już państwo pięcioro dzieci.

- Pracowałem na trzy etaty, aby utrzy­mać rodzinę. Dzięki 500+ wreszcie je­stem z dziećmi i stać mnie na leczenie dwuletniego Wojtusia, który jest już po dwóch operacjach i czeka na trze­cią. Urodził się bez lewej komory ser­ca. To, że przeżył, zawdzięczamy pani doktor Lilianie Ratajczak-Grześkowiak, ordynator oddziału noworodkowego olsztyńskiego szpitala, która skiero­wała Wojtusia do poznańskiego szpita­la, udzielając mu wcześniej właściwej pomocy. Operacje przeprowadzono mu w Łodzi. Obecnie trzy razy w mie­siącu jeździmy z synem do Łodzi. Każdy wyjazd kosztuje 300 zł, a więc mie­sięcznie wydajemy 900 zł na dojazdy i 500 zł miesięcznie na leki, i dzięki programowi 500+ już nie mamy „domo­wej dziury budżetowej". Ponadto Michał i Rafał są alergikami. Leczymy ich w Karpaczu, bo tam dla dzieci alergików jest bardzo dobry ośrodek. Gabryś ma autyzm dziecięcy, jest pod opieką lekarzy w Zielonej Gó­rze.  Poprzednio żyliśmy w strachu (pan Da­riusz ukradkiem ociera łzy) czy starczy nam pieniędzy na leczenie dzieci.

Czyli program 500+ bardzo państwa rodzinie pomógł.

- Związek Dużych Rodzin już w grud­niu 2012 roku zorganizował w senacie konferencję pt. „Bariery ograniczają­ce dzietność w Polsce". Skończyła się zgodnym stwierdzeniem polityków wszystkich opcji, że „trzeba coś robić". Na tej konferencji profesor Krzysztof Rybiński - ekonomista (rektor Uniwer­sytetu Warszawskiego) jako pierwszy przedstawił analizę celowości i skut­ków prawnych oraz ekonomicznych wprowadzenia dodatku na każde dziecko w wysokości 1000 zł. Tę ana­lizę przeprowadził już w 2009 roku. W senacie, na wspomnianej konferen­cji przyjęto wystąpienie profesora ze śmiechem. 

Słyszałam wypowiedź Jarosława Ka­czyńskiego, który powołał się na roz­mowę z profesorem (prawdopodob­nie chodziło o wspomnianego prof. Rybińskiego), który proponował 1000 zł na każde dziecko. Tak więc trzeba było czekać kilka lat, aby wprowadzić dodatek dla dzieci.

- Pozbyliśmy się, jak wspomniałem strachu, ponieważ w razie niedostat­ku zabierano dzieci rodzicom. Były to przepisy uderzające w rodziny. To pierwszy rząd, który pomyślał o rodzi­nie - podkreśla pan Dariusz. Pewna nauczycielka powiedziała mi, „że jest za dużo dzieci".

Na dużą rodzinę nie zawsze łaskawie patrzono.

- Wiele osób myśli - mówi pani Karo­lina, że duża rodzina, to rodzina pato­logiczna. A tak nie jest. My świadomie postawiliśmy na rodzinę. Jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy razem. Duża rodzina, to też dużo zadań. Dzieci na­turalnie zdobywają kompetencje spo­łeczne. Dają wsparcie w trudnościach dnia codziennego. Chciałbym zaznaczyć, że nie będzie żadnych emerytur, gdy nie będzie dzie­ci, które w przyszłości będą pracować. Jeśli składka emerytalna wynosi 25%, to na jednego emeryta musi przypa­dać czworo pracujących.

Na państwa zapracują wasze dzieci. Z przyjemnością patrzyłam na uśmiechnięta panią Ka­rolinę, jej dziecii zadowolonego ojca. Przypomniałam sobie powiedzenie, że dzieci odmładzają rodziców.

Przy stole zapytałam dzieci o rodziców.

- Są fajni - odpowiedziała je­dyna córka. Będzie chodziła do Państwowej Szko­ły Muzycznej I Stopnia na flet i wiolonczelę.

Michał (trzecia klasa): - Lubię mate­matykę i religię (jest ministrantem). Lubię rzeźbić, będę się uczył gry na akordeonie.

Rafał: - Najbardziej lubię piłkę nożną. Gram w Akademii Piłkarskiej Reissa. Ulubionym piłkarzem jest Messi. Je­stem także ministrantem i lubię religię.

Gabryś, Wojtuś przysłuchiwali się wy­powiedziom starszego rodzeństwa.

Co sądzą państwo o programie Mieszkanie+

- Cieszy nas to, że z 40 metrowego mieszkania, dwa lata temu przenieśli­śmy się do 80 metrowego i to dzięki przewodniczącemu Komisji Mieszka­niowej, radnemu panu Dominikowi Tomiakowi. Wspierał nas też ks. pro­boszcz Sławomir Majchrzak. Nasz Związek Dużych Rodzin opiniował też program tej ustawy Mieszkanie+. Jedną z rekomendacji było udzielenie pierwszeństwa rodzinom wielodziet­nym. Mieszkanie w zabytkowej kamie­nicy ze skrzypiącymi podłogami i scho­dami w klatce schodowej powoduje niezadowolenie starszych mieszkań­ców nie przyzwyczajonych do sąsiedz­twa tak licznej rodziny - podkreślił Da­riusz Kubaczyk.

Rozmawiamy także o tym, co ma wpływ na decyzję o posiadania dużej rodziny.

Pani Karolina:- Mam troje rodzeń­stwa. Moja starsza siostra ma ośmioro dzieci, druga młodsza czworo, a brat - siedmioro. Moja babcia, mieszkająca całe życie w górach, miała siedmioro dzieci i w tamtym czasie była małą ro­dziną. Za duże rodziny uważa­no jedenaścioro, dwanaścioro rodzeństwa.

Pan Dariusz: - Dwa, trzy lata temu przeprowadzono bada­nie wśród dużych rodzin na temat: „co wpłynęło na zało­żenie licznej rodziny". Wszy­scy niemal wskazali na wzglę­dy religijne (chrześcijańskie). W innym z kolei badaniu za­pytano o atmosferę rodzinną kobiety - np. czy matka udzie­la wsparcia córce, dowiadując się o kolejnej jej ciąży.

Państwo Karolina, Dariusz Kubaczykowie należą do Wspólnoty Neokatechumenalnej w Głogowie. Do dziś utrzymują z nią kontakt. W razie moż­liwości jeżdżą, by razem się modlić. To na pomoc tej wspólnoty w trudnych chwilach zawsze mogli liczyć.

Anna Domagalska

Tekst ukazał się w "Gazecie Wolsztyńskiej" 

 

 

 

 

 

 

 

 

© Związek Dużych Rodzin "Trzy Plus"

Realizacja: A.Net.pl
Wesprzyj nas
1,5 procent
Newsletter